wtorek, 5 marca 2013

Rozdział pierwszy.

Pamiętam jak dziś, gdy mama codziennie wieczorem przysiadała na brzegu mojego łóżka i czytała bajki na dobranoc. Każda z nich kończyła się happy end'em. W każdej dobro pokonywało zło, a by się zakochać na amen, wystarczyło jedno spojrzenie. Postaci z książek zawsze odnajdywały to, czego pragnęły. Gdy coś stawało na ich drodze do szczęścia, pokonywali przeciwności, by tylko móc znaleźć się blisko osoby, której pożądali.
Niestety, życie to nie bajka i powtarzałam sobie to każdego dnia, stojąc przed łazienkowym lustrem. Roztrzęsiona, przesunęłam delikatnie opuszkami palców po swoim ramieniu, na którym widniał siny ślad, który zafundował mi mój ukochany. Ręka przesunęła się w bok, natrafiając tym razem na ślad jego zębów, tuż nad piersią. I znowu niżej - kolejny siniak, którego dotknięcie spowodowało nieprzyjemny grymas na mojej twarzy. Jednak to, w porównaniu do promieniującego bólu z krocza, było niczym. Odruchowo zacisnęłam mocniej uda, pociągając nosem. Wspomnienia po wczorajszej nocy potęgowały tę agonię, nie wspominając już o upokorzeniu, którego doświadczałam nawet i kilka razy dziennie. Nieszczęśliwie zakochana, naiwna, głupia - to tylko niektóre cechy, które mogłam sobie przypisać. Tak naprawdę lista była znacznie dłuższa. Łudziłam się, że Elliot może się zmienić, odwzajemnić moje uczucia. Marzenia ściętej głowy, nic więcej.
Jęknęłam przerażona, gdy ktoś szarpnął za klamkę. Nie ktoś, a ON. Ten pieprzony dupek, któremu pozwalam się krzywdzić. Ile razy chciałam od niego uciec, nie zliczę nawet na palcach oby rąk i stóp. Mimo to jestem tchórzem. Tchórzem, który nigdy nie zazna prawdziwego szczęścia.
- Otwórz te pieprzone drzwi! - na sam dźwięk tego głosu przeszły mnie ciarki. Był wkurzony, jak zwykle z resztą. Dlaczego mnie to nie dziwiło? Doczłapałam się do drzwi łazienki i powoli przekręciłam kluczyk, tym samym otwierając drzwi. Dobrze, że w porę się odsunęłam, bowiem te otworzyły się z takim impetem, że gdybym nimi oberwała, byłoby po wszystkim. I czyż to nie byłoby wybawienie?
- Myślałaś, że się tu przede mną ukryjesz? Naiwna dziewczynko. - pokręcił głową. Był rozjuszony. Ale co ja takiego zrobiłam? To już nie mogę chwilę pobyć w samotności? Tego nie może mi zabronić. Niczego nie może mi zabronić, nie jestem przecież jego własnością, do cholery! A może jednak jestem? Traktuje mnie jak przedmiot; gdy ma na to ochotę, chętnie sobie poużywa, ale jak mu się znudzę, odstawia mnie w kąt, a mimo to wtedy też jest źle. Boże, co ci takiego zrobiłam, że tak mnie karzesz?
- To... To nie tak. - szepnęłam, równocześnie robiąc krok w tył, podczas gdy on powoli się zbliżał. Bałam się na niego spojrzeć. Ba! Bałam się nawet do niego zbliżyć.
- Uciekasz przede mną? Wiesz, że tego nie lubię - wychrypiał, wyraźnie zadowolony. On i te pieprzone wahania nastrojów! Skąd mam wiedzieć jak mam się zachować, skoro jego samopoczucie zmienia się w przeciągu kilku sekund?! - Nie masz gdzie uciec.
Powiedział wyraźnie z siebie zadowolony. Faktycznie droga ucieczki została ewidentnie odcięta jego postawną sylwetką. Na domiar złego znajdowaliśmy się w zamkniętym pomieszczeniu, gdzie miałabym uciec,w którą stronę?
- Elliot, proszę - jęknęłam, czując że jest już blisko. Nie myliłam się. Jego cichy, chrapliwy śmiech dostał się wprost do mojego ucha, a jego twarde ciało naparło na moje, dociskając je do ściany. Wyśmiewał moją bezsilność nawet się z tym nie kryjąc. Czułam, że kolejna fala upokorzenia niedługo nadejdzie, a potem kolejna i wraz za nią jeszcze następne. Przymknęłam powieki, przygotowując się na najgorsze. Jego silne dłonie zacisnęły się na moich piersiach, niemalże je miażdżąc, gdy w tym czasie jego usta próbowały odnaleźć moje, pozostawiając po sobie mokrą ścieżkę na obojczyku, szyi, żuchwie, aż wreszcie dotarły do celu. Próbowałam go od siebie odepchnąć, ale to tylko zwiększyło opór jego ciała.
- Bądź grzeczna, Annie - upomniał mnie, a po chwili mocno szarpnął za włosy, odchylając mi głowę do tyłu. Krzyknęłam głośno, ku jego uciesze. Z wymalowanym uśmiechem na twarzy zaczął kąsać moją szyję, niczym jakiś pieprzony wampir. I nie, nie robił tego delikatnie, a zostawiał ślady zębów w każdym możliwym miejscu. Bolało, ale żaden ból nie może się przecież równać złamanemu sercu.
- Wiem, że mnie pragniesz. - wychrypiał, zmuszając bym spojrzała w jego oczy. Pałały pożądaniem, ale i pewnego rodzaju obietnicą. Omal nie zadławiłam się powietrzem, gdy mój luby niespodziewanie we mnie wszedł. Nie był delikatny, nawet nie starał się być. Od razu wypełnił mnie całą. Obolałe mięśnie od razu dały o sobie znać, podczas gdy ten bezlitośnie mnie katował swoją obecnością.
- Błagam cię... - jęczałam. - Nie chcę... tego. Nie mogę. Nie dam rady.
Ale on oczywiście nic sobie z tego nie robił. Jego doznania były ważniejsze. Musiał się zaspokoić, nieważne jaką cenę przyszłoby mu za to zapłacić. Z każdym jego pchnięciem bolało coraz bardziej. Przyłapałam się na tym, że nawet zaczęłam je liczyć, co jeszcze nigdy mi się nie zdarzyło. Silna dłoń zacisnęła się na mojej szyi, odbierając mi dojście tlenu, kolejne mocniejsze pchnięcie wywołało niepożądany ból. Byłam osłabiona, wszystkie mięśnie krzyczały, podczas gdy Elliot niemiłosiernie wsuwał się i wysuwał. Po długim upływie czasu, zorientowałam się że wszystko się zatrzymało. Dłoń na mojej szyi zsunęła się, i jego ciało przestało napierać na moje. Elliot stał oparty o ścianę, podtrzymując mnie jedną ręką, oparł swoje czoło o moje, głośno sapiąc.
- Byłaś niesamowita. - usłyszałam cichy szept kochanka. Po dłuższej chwili rzekł dwa słowa, które wzbudziły we mnie zdezorientowanie, ból i przede wszystkim miłość. - Kocham cię, Annie.
I po tych słowach złożył długi pocałunek na moim czole,po czym wyszedł z łazienki, zostawiając mnie samą na zimnej posadzce. I jak ja mam od niego odejść?...
Podkuliłam kolana pod brodę,schowałam w nich twarz i zaczęłam cicho łkać.






***

Cześć, jestem nowa na blogu i moja historia nie musi się wszystkim podobać. Akceptuję pozytywne komentarze, które sprawią że urosnę w piórka, ale również te negatywne, które czegoś mnie nauczą i zmuszą do poprawy. :)
Tak więc życzę miłego czytania.

2 komentarze:

  1. O matko, cudnie! Szkoda tylko, że tak szybko się skoczyło, bo czyta się to jak książkę! Nawet się nie zorientowałam, kiedy dojechałam do końca! Masz talent dziewczyno <33

    OdpowiedzUsuń
  2. Heh no muszę powiedzieć niezły. Jestem z ciebie dumna.

    OdpowiedzUsuń